1970 do 1989
Socjalizm tak! Wypaczenia nie!

Kto ty jesteś? Gierka chłopek. Jaki znak twój? – sierp i młotek. Gdzie ty mieszkasz? – w polskim raju. Mięso znasz ty? – niet, nie znaju. Jeszcze na początku lat 70 – tych był to popularny wierszyk cytowany przez dzieci.

Powstanie wolnego rynku i reformy Balcerowicza zlikwidowały zanik absurdów powszechnie obowiązujących w PRL w dziedzinie zaopatrzenia i dystrybucji towarów.

Dzisiaj budzi to uśmiech i niedowierzanie wśród pokolenia urodzonego w latach 80 - tych. Może warto więc powrócić do klimatu tamtych lat, a poniższy materiał potraktować jako lekcję historii nie tak znowu odległej.

Saturator i bony

Taśma produkcyjna w Zakładach Rybnych przy ul. Gdańskiej.Kto tak naprawdę pamięta co nazywano „gruźliczanką” a stanowiło widoczny atrybut lata. Poczciwy saturator z wodą sodową (do wyboru z sokiem, najczęściej dwa smaki) podłączony do miejskiej sieci wodociągowej przyciągał spragnionych. Jeden z nich ustawiony był niedaleko dawnego sklepu „Eldom” przy ul. Kościuszki. Drugi na pl. Bojowników PPR (obecnie Stary Rynek) w okolicach dawnego sklepu „ZURT” później „Goplana”. Trzeci pojawiał się w okolicach pl. Jagiellońskiego.

W krainie dobrobytu ludzi pracy… A za taką uchodziła PRL - za mozolny trud i wysiłek płacono złotówkami. Teoretycznie ustalono, że nikt nie powinien mieć obcej waluty i kapitalistycznych produktów. W codziennym życiu wyglądało to trochę inaczej. Było kilka sposobów zakupu zachodnich towarów. Pierwszymi i legalnie działającymi były Komisy. Jeden z pierwszych usytuowany był w Chojnicach na ob. ul. Piłsudskiego. Ceny w nim były zawrotne, towar zakupiony na Zachodzie odsprzedawali najczęściej marynarze z wielokrotnym przebiciem.

W nieco późniejszym czasie o wiele większym wzięciem cieszyły się Pewexy, oferujące różnorodny asortyment towarów. Mankamentem było to, iż można było kupować w nich tylko za dolary lub bony towarowe. Dolarów oczywiście nikt w domu nie mógł trzymać, chyba że dostał je w legalny, udokumentowany sposób. Pierwszy sklep tego typu w Chojnicach otwarto w centrum miasta – na rynku. Później funkcjonował w dawnym sklepie obuwniczym „Bata” przy ul. Kościuszki. Peweksy miały specyficzny zapach, powstały z przemieszania woni tytoniu, czekolady, kawy, drogich herbat, alkoholi, kosmetyków, wędlin.

Gdzie zginęły przez te czasy balerony i kiełbasy

Z biegiem czasu zaczęły powstawać jednak również drobne sklepy komercyjne. Były to sklepy Budynek Szkoły Podstawowej nr 8 na krótko przed oddaniem do użytku.państwowe, jednak dostać w nich można było o wiele lepszy towar w zasadzie niedostępny w zwykłych sklepach. Był to celowy zabieg władz, gdyż w sklepach komercyjnych ceny były dwa razy wyższe niż obowiązujące. Dotyczyło to również sklepów mięsnych, bo mięso w PRL to towar strategiczny i spędzający sen z powiek władzy, tej centralnej jak i lokalnej. Do najbardziej znanych sklepów mięsnych zwanych rzeźniczymi w Chojnicach zaliczano tzw. „Świnarskiego” przy ob. Piłsudskiego, na Gimnazjalnej i ul. Strzeleckiej, oraz słynny garmażeryjny w pobliżu Bramy Człuchowskiej. Później pojawiły się inne, jak chociażby sklep ZM przy ul. Jana Pawła II, Młyńskiej tzw. „Tania Jatka” bardziej „ucywilizowana” w odróżnieniu od zielonej budy naprzeciwko Szkoły Podstawowej nr 1, gdzie sprzedawano mięso z uboju gospodarczego. Mimo to, klientów nie brakowało, bp Polak mięsożerny jest. Nikogo nie dziwiły kolejki na wiele godzin przed otwarciem sklepu.

Analizując dokumenty, raporty i efekt pracy ludu pracującego, nie da się ukryć, iż „tamte” wyznaczniki w niektórych dziedzinach nadal robią …wrażenie.

Nie wszystko złe…

Wystawa sprzętu turystycznego na rynku w ChojnicachI tak np. według danych uzyskanych w grudniowym spisie powszechnym 1988 r. wynika, iż w ciągu 18 lat (od 1970 r.) liczba mieszkań w Chojnicach wzrosła o 92 proc. Obecnie taki rezultat nie leży nawet w sferze marzeń największych optymistów. Warto nadmienić, iż w ciągu 12 następnych lat (do 2000 r.) przewidywano zasiedlić 4000 mieszkań oddanych do użytku, co w przeliczeniu dawałoby rocznie 388 nowych mieszkań. Dla przypomnienia dodam, iż ze środków spółdzielczości mieszkaniowej budowana była Szkoła Podstawowa nr 8, której uroczyste otwarcie nastąpiło 1 września 1989 r.

W celu realizacji zamierzenia w dziedzinie rozwoju budownictwa mieszkalnego - powołano do życia Chojnickie Przedsiębiorstwo Budowlane, jednakże transformacja ustrojowa po 1989 r. brutalnie wykończyła nie tylko budownictwo, ale i wiele przedsiębiorstw niekoniecznie budowlanych. Jednym z przedsiębiorstw, które odeszły do lamusa historii była Chojnicka Fabryka Mebli, która w II dekadzie lat osiemdziesiątych wytwarzała dziennie 110 szt. Regałów młodzieżowych „Antek” i innych popularnych meblościanek będących jak najbardziej pożądanych przez klientów w całym kraju. Roczna produkcja fabryki pozwalała umeblować ok. 10 000 mieszkań, wartość produkcji oscylowała w granicach ówczesnych 14 mld złotych. Warto nadmienić, iż w tym czasie w Chojnicach wytwarzano dziennie 1200 obudów do telewizorów kolorowych jak i czarno białych na potrzeby gdańskiego „Unimoru”.

Było, minęło…

Po Stoczni Jachtowej w Chojnicach pozostał … pusty plac. Jeszcze w latach osiemdziesiątych wartość rocznej sprzedaży sprzętu tu wyprodukowanego wynosiła 1. 5 mln dolarów, rubli, a 65 procent produkcji przeznaczone było na eksport. Odbiorcą były kraje skandynawskie, RFN, Holandia, ZSRR, Bułgaria.

Nie ma również Chojnickich Zakładów rybnych, które były pierwszym powojennym zakładem Widok na pl. Bojowników PPR. L. 60przemysłowym miasta. W swoich najlepszych latach zatrudniały ok. 330 osób, ze znaczną przewaga kobiet. Wartość sprzedanej produkcji w 1988 r. wyniosła 1, 6 mld złotych. W tymże okresie zwiększono produkcję konserw, głownie szprota i śledzia z 350 ton do 750 ton rocznie, a specjalnością zakładu stał się szprot w oleju aromatyzowanym.

Nadzieję, miała załoga Zakładów Mięsnych, bowiem firma uczestniczyła w programie powszechnej prywatyzacji, lecz to nie uchroniło firmy od likwidacji, a pozostały jedynie wspomnienia, a jest co wspominać, bowiem bekon z Chojnic już przed wojną zawojował rynek amerykański. Także w okresie PRL – u wyroby z Chojnickich Zakładów Mięsnych słynęły z doskonałego smaku. Jednak obowiązywały zupełnie inne normy i procesy technologiczne niż ma to miejsce obecnie.

(red) fot. archiwum